Gidelski skarb
Czas biegnie nieubłaganie...Dawni członkowie Grupy janowskiej mocno okopali się na swoich pozycjach i coraz bardziej uodpornili na próby drenażu ich zasobów umysłowych ściśle związanych z tematami skarbowymi.
A prób takich było bez liku: a to powielacz urządzenia pi Krzysztof K. próbował wydusić szczegóły lokalizacji wejścia do podziemi zamku olsztyńskiego, a to grupa z Zagłębia Dąbrowskiego przedstawiła swój wachlarz zapytań o ciekawe tematy do rozwiązania, a to pseudo-historyk z Bochni swoim pojawieniem się wzbudził niepokój, w końcu nawet znana redakcja podjęła próbę zdobycia informacji.
I wydawałoby się że chwili obecnej nic się nie dzieje, że nad tematami janowskimi zapanowała cisza...
Nic bardziej mylnego, życie nie znosi próżni, potwierdzeniem tej sentencji jest pojawienie się na teatrum działań dwóch nowych(a w przypadku jednego starych) śmiałków którzy podjęli się karkołomnego wyzwania; weryfikacji starych spraw za pomocą nowego „starego” narzędzia: cudownego detektora Lorenz Z1 z „legendarnym” już rejestratorem danych pozwalającym zajrzeć pod powierzchnię ziemi.
Pora przedstawić tych śmiałków: to Artur S. i Marek M. , zawarli swoistą spółdzielnię i ruszyli w teren.
Ostatnie, jeszcze gorące ich zmagania prowadzą nas do Gidel, miejscowości która od dawna kojarzona była w środowisku z lokacją kilku depozytów.
Jednym z nich jest depozyt pewnego duchownego, zachowany pod przyciesią jego domu, w jego skład miało wchodzić piętnaście tysięcy złotych polskich w złocie, a głębokość zalegania owej kasy sam duchowny o nazwisku Ziółkowski określił na dwa z połową łokcie.
Szczegóły ukrycia nakreślił w planie który ukrył w szklanej butelce i umieścił w piecu.
Temat znany jako plan z Gidel już wiele lat temu stał się własnością Grupy janowskiej, wielu z jej członków podejmowało próby dotarcia do depozytu.
Jednak bezskutecznie...
Czy uda się to naszym dwóm bohaterom?
Sądząc po ich ostatniej nocnej eskapadzie w Gidlach można mieć pewne obawy, ale sądzę że trzeba dać mi szansę...
Wszak nie byłoby ich tam bez pewnego wcześniejszego sukcesu, ale to historia na zupełnie inne opowiadanie.
jacobs
P.S oczywiście dla zainteresowanych zamieszczam oryginał planu z Gidel.